niedziela, 12 lipca 2015

Jak znaleźć przyjaciela... książkowego

Znacie  tę opinię, że gdy widzicie kogoś czytającego waszą ulubioną książkę, jest to w istocie książka rekomendująca wam przyjaciela? Spotkałam to kilkukrotnie. Jest też druga ,,wędrująca przyjaźń". To książka proponująca następną książkę. I dziś będzie o tym właśnie drugim przypadku.
Wspominałam tu już kiedyś o mojej miłości do twórczości L. M. Montgomery (ostatnio przebiłam się przez jej pamiętniki z dzieciństwa! Dumna jestem z siebie.). A tak się składa, że w najbliższej bibliotece z serii o ,,Pat ze Srebrnego Gaju" jest tylko drugi tom- ,,Pani na Srebrnym Gaju"(wymiennie z ,,Miłość Pat"). W roku drugim jest opisany początek jej znajomości z Zuzanną Kirk I pojawia się tam Puk. ,,Puk z Pukowej Górki" Rudyarda Kiplinga. 
Wielokrotnie natykałam się na ten fragment i zawsze fascynował mnie ten cytat, dzięki któremu książka jest wspomniana: ,,Przyjaźń jest największym darem losu".Jednak nie miałam wtedy ani książki, nie widziałam jej też w bibliotekach. Nie miałam też za bardzo pojęcia kim ten Puk jest sam z siebie. 
 Niedawno wygrzebałam ze swojej biblioteczki ,,Sen nocy letniej" Szekspira. Jedną z postaci jest tam właśnie Puk- najogólniej mówiąc Czaroludek, elf na usługach królowej elfów, Tytanii (ostatnio w ofercie jednej z firm ogrodniczych były nasiona aksamitek ,,Tytania":). Zapoznana więc w ten sposób z Pukiem, wzięłam się za książkę już jemu poświęconą. Swoją drogę warto przeczytać kilka najpopularniejszych sztuk Szekspira przed zanurzeniem się w resztę literatury angielskiej, bo większość z nich chętnie odwołuje się do jego dzieł, tam powszechnie znanych i w lot kojarzonych.
 Jednak książka Kiplinga transportuje Puka z Aten na słoneczne wybrzeże południowej Anglii, a potem pozbawia go wszystkich przyjaciół deklarując, że ,,wzgórza już opustoszały, a Ludek Górski wywędrował z tych okolic. Ja sam tu tylko pozostałem...samotny!". Zamiast jednak rozpaczać zaprowadza dwoje dzieci: Dana i Unę- w świat czarów i historii. 
Najpierw poznaje ich z rycerzem normandzkim, Ryszardem, który opowiada im swoje przygody. Oczywiście zaczyna się od podboju Anglii przez Wilhelma zdobywcę, ale kolejne opowieści sir Richarda są o wiele bardziej fascynujące. Jednak dopiero kolejna postać poznana przez dzieci wypowiada cytat, który zachęcił mnie do lektury. Nie powiem wam jednak kto to.
Książka sama w sobie jest wspaniała Ja jestem może trochę ,,za duża" na tę powieść, bo grupa docelowa to raczej dzieci w wieku podstawówki, ale i tak czyta się z przyjemnością. Widać tu także zamiłowanie autora do poezji- niemal każdy rozdział zaczyna się i kończy wierszem. Bardzo to przyjemny akcent. Mój egzemplarz, w ,,przekładzie autoryzowanym" Józefa Birkenmajera czyta się lekko i przyjemnie, Oprawa i papier, jak w większości książek z lat osiemdziesiątych, nie najlepsza, dla dzieci mało zachęcająca, ale za to ,,retro" :)
A na koniec- nie dam wam an liścia dębu, ani głogu, ani jesion, a na pewno nie wszystkich na raz, bobyście zapomnieli przeczytać tak wspaniałą książkę.

PS. Mam jedno marzenie- spotkać Puka u nas. W Polsce toby dopiero miał historie do opowiedzenia, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz